11/28/2014

[157] ///***\\\

Hej,
nie pisałem, bo po prostu albo nie miałem siły, albo czasu, albo i jedno i drugie. Ale teraz po tych próbnych maturach zrobiłem sobie wolne popołudnie, więc jestem.
Skoro poruszyłem temat próbnych matur, muszę powiedzieć, że to co robi dyrektor mojej szkoły to totalny idiotyzm. Teraz były matury z Operonu, a w grudniu będą z CKE, ale my oczywiście pisaliśmy z Operonu, a tych z CKE nie będziemy. Co najmniej dziwne dla mnie, ale no cóż...
Co do spodziewanych wyników, polski był łatwy, więc koło 70-80% (?) będzie. Zwaliłem matmę rozszerzoną, spodziewam się około 30%. Niemiecki R spoko, 80% będzie, głównie ze względu na beznadziejnego lektora przy słuchaniu. W porównaniu z tekstami od prawdziwych Niemców, to była jakaś parodia. Jako przedmiot dodatkowy zdawałem biologię, jak ponad 60 (!) innych osób z mojej szkoły. Będzie koło 75%. Więc nie jest źle, ale zobaczymy, jak odda.
Jednakże próbna matura to nic w porównaniu z tym, co ma nastąpić w ten, tak w ten (!) wtorek. Mianowicie egzamin DSD II na poziomie C1, a więc już biegłości. Trochę się spinam, bo w tym roku podwyższyli próg na C1. Tonę w różnych testach, wypracowaniach itd. Ach tak, zapomniałbym napisać. Teraz w grudniu mam 'tylko' część pisemną (Horvestehen, Leseverstehen und Schriftliche Kommunikation), zaś w styczniu będzie część ustna i to dopiero będzie pogrom. Boję się, pracowałem na to 5,5 roku. Dlatego biologię, chemię etc. odłożyłem na dalszy plan i od tygodnia tylko niemiecki. W ten weekend to samo. Pierdylion testów, bardzo pokrętnych. Ale trzeba to przetrwać, bo może się to potem przydać, ale o tym za chwilę.
Jeżeli chodzi o to, jak stoję z materiałem, to z biologii skończyłem genetykę i będę robił biotechnologię, ale to tak ze dwie lekcje. Z chemii na poniedziałek mam zrobić aldehydy i ketony, ciekawe, kiedy?! Z matmy jestem na analizie matematycznej i to jest dopiero masakra! Niemniej jednak nie jest źle.
Cóż, nie samą pracą (szkołą) żyje człowiek. W połowie listopada zrobiłem sobie bardzo przyjemny weekend, a właściwie 5 dni w Warszawie. Odżyłem dzięki temu, serio. Traciłem zapał, ale teraz jestem mega zmotywowany, żeby dostać się na WUM. Głównie ze względu na to, że po pierwsze i najważniejsze w Warszawie mam najlepszych przyjaciół i znajomych, a po drugie ze względu na to, że znam kilku absolwentów i studentów WUM-u (a nawet jednego wykładowcę, ha!), co bardzo ułatwiłoby pewne sprawy.
W czasie tego weekendu bardzo polubiłem... whisky. Wcześniej wręcz nienawidziłem, a teraz się nim delektuję i nawet wyczuwam subtelne różnice, jak to stwierdził K. haha W ogóle sporo wypiliśmy, ale bardzo kulturalnie. Te wieczory, a właściwie noce, jak graliśmy na PS w 'The Last of Us", sącząc piwko i/lub whisky, bezcenne. Gra mistrzowska, grafika, fabuła super. Tylko jak dla mnie trochę za mało straszna, jak na horror, ale ja mam dziwny gust, że tak powiem. Chociaż o 5 rano po butelce whisky i 4 piwach było mi wszystko jedno, grało się super.
Było świetnie, dlatego teraz zaraz po tym DSD, znowu jadę na parę dni, tylko nie wiem, czy w przyszłym tygodniu czy za dwa, bo mam teraz koniec semestru jeszcze do tego wszystkiego, więc zależy jak się wyrobię. Ale postanowiłem, że albo za tydzień albo za dwa jadę, wszystko jedno, co powiedzą nauczyciele. Są jeszcze zwolnienia lekarskie hahaha
Zapomniałbym, miałem napisać, do czego może mi się przydać ten certyfikat. Mianowicie głównie do tego, aby wyjechać do Niemiec na specjalizację. Spotkałem się bowiem z dobrą koleżanką A., która właśnie aplikowała na rezydenturę w Warszawie. Niestety, nie udało się jej, ale to nic. Mówi, że dostała propozycję robienia doktoratu w Anglii i z tego skorzysta. Fajna sprawa, badania też mega ciekawe. Ale wracając do sedna rzeczy, opowiadała, że paru jej znajomych właśnie jedzie na specjalizację do Niemiec, gdyż zostali tam przyjęci z otwartymi ramionami, w przeciwieństwie do Polski... Poza tym certyfikat przyda się np. podczas ubiegania się o zagraniczne praktyki wakacyjne albo wyjazd na Erasmusa do Niemiec czy Austrii. I wiadomo, w CV też by ładnie wyglądał. Reasumując, trzeba się spiąć i o to zawalczyć.
Nie rozumiem tego, że dla większości moich 'kolegów i koleżanek' ze szkoły najważniejsza już od 1,5 miesiąca jest studniówka. Myślę, że mają poważniejsze sprawy na głowie, jak chociażby matura, dlatego piszę, że tego nie rozumiem. Cały czas zastanawiam się, czy iść. Zupełnie nie mam ochoty, ale wszyscy mnie zmuszają, więc chyba pójdę, ale sam. Niby mógłbym zabrać ze sobą na przykład taką koleżankę Z., bardzo fajna, dobrze się nam ze sobą rozmawia, a i ładna też jest, modelka hehe Ale pójdę sam, tak jak kiedyś postanowiłem. Trzeba być konsekwentnym.
To chyba tyle z takich ważniejszych rzeczy. Postaram się częściej wpadać, serio.
Pozdrawiam serdecznie
R.
Super: