1/23/2015

[101]

Hej,
trochę mnie nie było. Mam teraz ferie. Myślałem, że będą one bardziej produktywne, ale nie są, przynajmniej na razie. W poniedziałek miałem o dziwo lekcje - 2 godziny. We wtorek też i musiałem kupić swojemu germaniście bilet parkingowy, bo biedaczek nie miał nawet 5 blaszek przy sobie, a parking przy szkole nieczynny i to na dłużej. Zrobiłem w czasie tych lekcji tę maturę próbną z CKE na poziomie rozszerzonym i wyszło 92%-94%, jak to ocenił nauczyciel-egzaminator. Więc bardzo ładnie, jedyne, co mi gorzej idzie, to część dotycząca gramatyki. Pytania zamknięte i wypracowania piszę na maxa. W środę drugi tydzień z rzędu zaspałem na biofeedback, więc od przyszłego przełożyłem na trochę później. Wracając do środy, po południu odwiedziłem lekarza, a następnie od razu do Wawy. Tam najpierw do Zachęty. Wystawa 'Postęp i higiena' bardzo ciekawa. Później do Teatru Dramatycznego na 'Króla Edypa'. Jeżeli mam być szczery - spektakl był dobry, ale nie rewelacyjny. Wszystko tego dnia było biegiem, więc tylko rano zjadłem płatki z mlekiem, a cały dzień nic. Dopiero o 23 zjadłem w domu obiad. Niestety nie mogłem zostać dłużej, bo K. zajęty, kontrakt wciąż niepodpisany. Było przykro wyjeżdżać, ale z drugiej strony to, co działo się w autokarze, jakie dyskusje się toczyły - bezcenne. Więc nie było źle. Wczoraj natomiast cały dzień właściwie nie robiłem nic, dopiero wieczorem wyskoczyliśmy z R. na kawę i do kina (R: 'brzmi jak randka', Ja: 'wybacz stary, wolę dziewczyny'). Ale było bardzo spoko. Seans skończył się po północy. Liczyłem, że zahaczymy jeszcze o jakiś bar albo klub, ale strasznie rozbolał mnie brzuch, tzn. nie żołądek po zjedzeniu, ale jakiś ostry ból w prawym podbrzuszu, który trwał 4 godziny. Momentami myślałem, że aż mi coś pęknie w środku, ale obmacałem sobie ten brzuch na wszystkie sposoby, pouciskałem etc. i nie było żadnych poważnych objawów, więc olałem. Przeszło samo, ale dopiero w domu.
A dzisiaj wstałem o 12, wysłałem maila, który miał wyjść o 10, ale nieważne. Załatwiłem R. jakieś specjalne gwoździe do jego nowego dzieła artystycznego. Projekt wygląda bardzo fajnie. Przy okazji spotkaliśmy się, więc spoko.
Cały czas przygotowuje się do tych moich zajęć. Kto by pomyślał, że będę prowadził własne koło olimpijskie...
Poza tym raczej w porządku. Chyba wrócę do tej cudownej ekologii i amin.
Pozdr
R.
P.S.
A do matury zostało 100 dni i 14 godzin!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uprzejmie informuję, że wszelkie formy dyskredytowania mnie i moich poglądów nie będą tolerowane, a komentarze tego typu - niezwłocznie usuwane.