8/11/2014

Maturalne początki (albo raczej porządki)

Poniedziałek. Nienawidzę poniedziałków, ale tylko tych w trakcie roku szkolnego. Pisząc to zaczynam się zastanawiać nad samym słowem 'poniedziałek'. Im więcej razy je powtarzam, tym dziwniej brzmi... No ale, do rzeczy. Takie poniedziałki lubię. Słoneczko świeci, na dworze ciepło (albo może nawet i gorąco), nie pada. Jak dla mnie idealnie. Chociaż może dlatego, że akurat dziś nie muszę nigdzie wychodzić...
Zaczynam przygotowania do matury. I właśnie 'zaczynam' jest tu dobrym słowem, bo póki co udało mi się tylko odnaleźć trochę podręczników i zbiorów porozrzucanych po całym domu. Efekty poszukiwań przedstawia załączone zdjęcie. No i dzięki temu wiem wreszcie, czego mi brakuje. Tak więc zamówienia na te pozycje zostały złożone, ciekawe, co tam przyślą... A i jak przyjdą, to może zacznę się uczyć... Chociaż raczej nie, nie, na pewno nie.


Dodatkowo w te wakacje rozwiązałem trzy arkusze maturalne, a wyniki przedstawiają się następująco:
  • bio R - 67%
  • mat P - 88%
  • chem R - całe 22%
Wiem, z chemii wstyd. Poprawię się.  Biologia i matma P jak na tę chwilę mogą nawet być. Matmy R nie miałem odwagi ruszyć, no ale chyba i tak wiem, jaki miałbym wynik... Niemniej jednak na dziś wystarczy już tych przygotowań, są wakacje, jeszcze zdążę.
Tak sobie siedzę przy laptopie, piszę tego posta, wentylator daje chłodek, nie ma szkoły, z głośników płynie Coldplay. Ach, chwilo trwaj! Jeszcze tylko trzy tygodnie...
R.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uprzejmie informuję, że wszelkie formy dyskredytowania mnie i moich poglądów nie będą tolerowane, a komentarze tego typu - niezwłocznie usuwane.